czwartek, 27 grudnia 2012

Świątecznie

Moi drodzy,
przepraszam, że u mnie taka cisza. Ale ostatnio nic nowego nie zrobiłam. jakoś nie mogłam, dodatkowo święta bardzo pracochłonne i co chwila były jakieś złe wieści od ludzi na których mi zależy :( wszystko nie nastrajało do kreatywności oraz twórczości :(
Jednak dzisiaj postanowiłam, że się nie dam i wracam do Was.
Na początek nowej ery:
Choinka, którą prawie sama ubrałam :)
Oraz bardzo spóźnione, ale szczere życzenia: Życzę Wam, aby nowo narodzone Dziecię było dla Was źródłem: wiary, nadziei i miłości w 2013 roku :)

czwartek, 18 października 2012

środa, 26 września 2012

Różności



14-16 września 2012 - W ten weekend miałam wyjazd w piękne strony do Żyrzyna (niedaleko Puław). Przepiękne okolice, szkoda tylko, że czasu jakoś nie starczyło na dłuższy spacer. Zdjęć aktualnych nie mam, bo zapomnieliśmy (razem z narzeczonym) aparatu, ale pokażę wam stare zdjęcia, których, jeszcze tutaj nie publikowałam.

W trakcie wyjazdu odwiedziliśmy miejscowy sklep  z przeróżnymi rzeczami. Niskie ceny skłoniły mnie do zakupów i tak oto stałam się właścicielem:
 1. Koszulki zespołu Opeth z okładką płyty Damnation:

 2. Kafel do powieszenia z mapą Corfu:


3. Kafel z Cytatem po francusku: Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu. (Joz 24,15)

4. 5 par drutów (aluminiowych i plastikowych, w tym 1 na żyłce), 5 drutów pończoszniczych (jedne plastikowe) w różnych rozmiarach i 1 szydełka (miałam za to zapłacić, ale ostatecznie dostałam je jako gratis do zakupów) :D Co bardzo mnie ucieszyło, bo mój komplet akcesoriów bardzo się powiększył :D Pani miała wcześniej też sporo swetrów do sprucia i sprzedawała je za złotówkę, ale niestety na żaden się nie załapałam :(

Może następnym razem się uda, załapać na taki sweter. :)

Zapraszam na blog mniam mniam, dzięki jej przepisowi udało mi się zaskakująco szybko zrobić pyszne placki z jabłkami i kardamonem. Orłem w kuchni nie jestem, choć lubię gotować. Byłam jednak zaskoczona jak szybko udało mi się je zrobić. Nie miałam w domu kardamonu więc użyłam trochę zapachu cytrynowego i były pyszne. Pamiętam jednak, że kiedyś u mnie w domu nie tarło się jabłek tylko kroiło je na małe kawałki i tak wrzucało do ciasta. Oba jednak sposoby są pyszne :)

Na koniec, dziękuję Wam, że jesteście i że chce wam się czytać to co napisałam.
Sama narysowałam :)

Ps. Przepraszam za jakość większości zdjęć, ale nie posiadam aparatu cyfrowego, więc robię zdjęcia kamerą w laptopie.

Ps2. Uff, pisałam tego posta ze 4 godziny, ale napisałam...

poniedziałek, 10 września 2012

Zdałam :D

Hurra :D
Ostatecznie się udało i zaliczyłam egzamin z historii starożytnej. :D
Przepraszam Was, że przez to tak długo milczałam, ale było warto. :D
Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia.

sobota, 23 czerwca 2012

Cudne koronki do zdobycia

Cudne koronki do zdobycia pod tym linkiem:
http://peniniaart.blogspot.com/2012/06/oddam-koronki.html?showComment=1340462129198#c3313104625714308847

środa, 13 czerwca 2012

Egzamin z historii starożytnej

Dzisiaj ustaliłam termin egzaminu - 28 czerwca 2012, godzina 9.00. Trochę się stresuję. Dodatkowo od wczoraj niewiele się posunęłam w nauce z powodu zębów :( Trzymajcie kciuki...

wtorek, 12 czerwca 2012

Olek

Swego czasu w Warszawie przy rotundzie można było zobaczyć rower w całości zaszydełkowany. Więcej zdjęć tego zjawiska na blogu: http://streetartpoland.blogspot.com/2012/01/agata-olek-w-warszawie.html
Dopiero niedawno będąc u mojej dentystki w poczekalni i przeglądając czerwcowy "Twój styl" natknęłam się na stronę, gdzie to "zjawisko" jest lepiej opisane. Wbrew pozorom to nie żaden dziwoląg, tylko praca pewnej artystki, która na codzień mieszka w Nowym Yorku, ale pochodzi z Polski. Nie wiem czy już o tym zjawisku słyszałyście lub się z nim spotkałyście. Mnie najbardziej spodobał się byk (symbol nowojorskiej giełdy) choć jak dla mnie za dużo na nim różu. Zdjęcie można zobaczyć tu. A co sądzicie o takiej twórczości? Czy można ją nazwać sztuką czy to tylko marnotrawienie włóczki? Czy to kicz czy sztuka przez wielkie s?
Dla osób bardziej zainteresowanych zamieszczam wywiad z Olek oraz tekst o jej twórczości.

Dzisiejsza moja wizyta u dentysty nie do końca była dobra, gdy znieczulenie przestało działać odezwały się zęby. Jest to jednak ból mechaniczny, więc mam nadzieję, że niedługo przejdzie...
Ofensywa starożytnej jednak dalej trwa, wczoraj przeczytałam 100 stron i skończyłam kolejną książkę. Mam nadzieję, że uda się utrzymać minimum taką prędkość czytania do egzaminu i zapamiętać wszystko, czego się dowiem z tylu mądrych książek....

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Przegrzanie mózgu O_o???

Czy jest możliwe przegrzanie mózgu od nadmiaru informacji? Jeśli dalej będę czytała po około 100 stron dziennie to jest to chyba bardzo możliwe :( Jednak prawdziwe pytanie powinno brzmieć ile z tego zapamiętuję? Mam nadzieję, że dużo i będę gotowa na egzamin, który zbliża się nieubłaganie (między 26-28 czerwca). Proszę trzymajcie za mnie kciuki/ westchnijcie do Pana za mną. Jest to bardzo trudny dla mnie egzamin. W sumie podchodzę do niego 9 raz (5 rok).
Do tej pory ciągle coś było, co było ważniejsze lub mi przeszkadzało w solidnym nauczeniu się. W tym roku jednak bardzo mi zależy, aby go zdać. A czy wy tez miałyście takie perypetie z jakimiś egzaminami w życiu? Jeśli tak, to podzielcie się :)
Do usłyszenia, Pilar

sobota, 2 czerwca 2012

Prześladowania

Jakaś straszna wena ogarnęła mnie dzisiaj na pisanie do Was. Może po prostu muszę się przed kimś wygadać?
A wy tak dobrze słuchacie i nie zadajecie jakichś zbędnych pytań. Dzisiaj przeczytałam 2 artykuły:
Facebook cenzuruje modlitwę różańcowąPróba ukamienowania katolikow we Francji. Oba artykuły w połączeniu z 3 artykułem, który mnie mocno zaszokował Dyktatura seksu zastanawiają mnie czy porządny katolik to nie jest gatunek na wymarciu? Nie mówię o "standardowym polskim katoliku" jakim w mojej opinii jest osoba, która chodzi do kościoła co niedzielę, korzysta z sakramentów przy okazji lub bo wypada (na ostatnią chwilę przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą) i uważa, że jest dobrym katolikiem, bo dzieci były u pierwszej komunii lub są ministrantami. Niestety, często spotykam się z takim pojmowaniem wiary katolickiej, a przecież to nie jest sensem istnienia katolicyzmu...
 Zaznaczam, że powyższe stwierdzenie nie ma zamiaru nikogo obrazić, jedynie nakreślić pewne zjawisko jakie zauważam w Kościele. 
Jestem świadoma tego, że doba ma tylko 24 godziny, a człowiek często potrzebuje 48 godzin na ogarnięcie wszystkiego nie licząc snu. Rozumiem, ze człowiek ma prawo być zmęczony i zniechęcony, że nie ma na nic siły. Jednak, ile osób wpadło na pomysł, aby spróbować (oczywiście w miarę własnych możliwości) chodzić na mszę do kościoła dodatkowo 1 raz w tygodniu poza niedzielą? Ile pomyślało, że Biblię można czytać i rozważać również przed snem, a nie tylko w kościele w czasie kazania? Ile pomyślało, aby nie tylko odmawiać bezrozumnie pacierz, lecz aby porozmawiać z Bogiem jak z przyjacielem. Ile nie tylko o tym pomyślało ale i to wprowadziło?

Ale miało być nie o tym. Miało być o prześladowaniach, na które nikt nie reaguje. Jak pokazuje tekst 3 gdy chodzi o edukację, żadne względy (nawet poszanowanie wolności religijnej) nie ma prawa wobec prawa państwa. Czy w takiej sytuacji odbieranie dzieci rodzicom może być usprawiedliwione? Czy to nie jest prześladowanie? A co by się stało gdyby, nagle para gejowska, nie chciała posłać swojego dziecka do takiego przedszkola? Czy państwo odważyłoby się odebrać im dziecko? Czy odważyłoby się przeciwstawić grupie, która gdy tylko by odebrano im dzieci, zrobiłaby raban w całej Europie? Zaraz pewnie politycy, którzy liczyliby na głosy tej grupy nie zostawili suchej nitki na tym kraju, itd. A za chrześcijanami nikt się nie ujmie? Dlaczego? Ponieważ ludzie boją się zaszufladkowania? Może boją się, że stając raz po właściwej stronie stracą głosy innych lub ktoś przypnie im etykietkę? Gdzie w tym czasie byli obrońcy praw człowieka? Przecież to jawne dyskryminowanie człowieka ze względu na religię? Gdzie Unia, która krzyczy, że każdy powinien mieć do wolności. Tak głośno krzyczą i chcą bojkotować Euro, bo Ukraina nie chce uwolnić Juli Tymoszenko, a co z tymi dziećmi i ich rodzicami? Czy tak wolno robić w "wolnej" Europie?
Otóż tutaj zaczyna się wielka salonowa polityka i układy. A wielu ludzi pewnie myśli, że katolicy to ludzie do bicia.
A ja pytam, na kogo wyrosną te dzieci w przyszłości? Czy będą umiały rozpoznać co jest dobre a co złe? Czy będą potrafiły uszanować i zaopiekować się starszymi? Czy będą chciały i umiały wytrwale się uczyć i pracować? Czy będzie im zależało tylko i wyłącznie na slangowym: fura, komóra i skóra?
A może właśnie o to chodzi politykom niemieckim, aby tak bardzo ogłupić naród, aby łatwo dało się nim sterować i aby to oni mogli ciągle pić ze źródełka pieniędzy i zaszczytów.....
***********************************************************************************
Przepraszam, że piszę tak chaotycznie, ale strasznie ta sprawa mnie oburza... Jak można zmuszać przedszkolaka do takich rzeczy i szargać mu dzieciństwo... Nie cierpię polityki i pisząc ten tekst nie myślałam o polityce, lecz o milionach dzieci, którym odbiera się dzieciństwo na zawsze. Smutne, ale prawdziwe:( Szkoda, że żadne z szerszych mediów, nic nie powie o tej sprawie... Choć kto wie, może za kilka lat, nie daj Boże, ktoś i u nas wpadnie na taki "genialny"a tak naprawdę przerażający pomysł i powie "że w Niemczech już tak jest i to się sprawdziło" /:O

piątek, 1 czerwca 2012

Przegląd miesiąca

Cześć wszystkim,
dziś już w lepszym humorze niż ostatnio, postanowiłam nadrobić trochę zaległości...

06.05.2012
To był smutny dzień dla mnie, ponieważ po prawie 20 miesiącach postanowiłam zrezygnować z pracy, aby ostatecznie przygotować się do egzaminu z historii starożytnej, do którego podchodzę już 9 raz i chciałabym, móc mieć go ostatecznie za sobą. Problemem jest tylko ilość czasu jaką trzeba poświęcić na przeczytanie sporej ilości książek i zapamiętanie wszystkich faktów, imion, dat, organizacji itp.

09.05.2012
Kolejny smutny dzień. Pierwsze urodziny mojego taty bez niego. Poszłyśmy na cmentarz zapalić świeczki. Tego dnia świat wydawał się jakiś taki brzydszy i smutniejszy, bez jego ciągłych żartów i zabawnych powiedzonek :(

13.05.2012
Dzień urodzin moich (25) i mojej mamy (54). 12 maja było małe przyjęcie. Skromne. Dostałam trochę prezentów: Muzyka duszy, Terry Pratchett, Dziewczyny Wojenne, apaszkę, herbatkę malinową granulowaną i trochę słodyczy :D A i jeszcze kartę podarunkową do Empiku. (To chyba już wszystko).
Nie piszę jednak, aby się tym tylko chwalić, lecz aby polecić wam książkę "Muzyka duszy". Książkę Pratchetta przeczytałam już kiedyś (egzemplarz z biblioteki) i płakałam ze śmiechu. To jedna z takich książek, którą musiałam mieć :D Siostra kupiła na urodziny (jak ją prosiłam). Macie czasem wrażenie, że niektóre przedmioty, które chcecie posiadać lub posiadacie/czytacie są po prostu stworzone dla waszej duszy? I gdy je czytacie, to jakby wasza dusza chłonęła je całą sobą? Cóż, dla mojej duszy po półrocznym leczeniu ran, książka Pratchetta była jak balsam. Całkowicie mnie wchłonęła. Niestety po 2 dniach się skończyła :( Na pewno po przeczytaniu opisu, wiele z was stwierdzi że to nie książka dla nich, ale naprawdę warto. Jeśli nie wciągnie Was po  pierwszych 10 stronach to trudno, ale ja czytając ją 2 raz bawiłam się jeszcze lepiej niż za pierwszym razem (musiałam sprawdzać czy jeszcze nie przejechałam mojej stacji w pociągu). To była moja pierwsza książka z cyklu Świat dysku, myślę jednak, że nie ostatnia. :)

Do "Dziewczyn wojennych" jeszcze nie zajrzałam za bardzo, jednak myślę że będą idealne na wyjazd rekolekcyjny/ po powrocie z niego do domu. Chciałam kiedyś ją kupić, jednak nie było okazji. Lubię książki, które opowiadają losy ludzi. :)

15.05.2012
Imieniny mojej mamy. :D

21.05.2012
Imieniny mojego taty. Znowu świat wydaje się brzydki i okrutny.

23.05.2012
Moje imieniny.

27.05.2012
Czuwanie przed Wigilią Zesłania Ducha Świętego. Czas z jednej strony dobry, z drugiej rozwalone pióro (zainteresowanych zapraszam do poprzedniego postu).

30.05.2012
Tego dnia miałam okazję być świadkiem Mateusza, mojego kolegi ze wspólnoty do bierzmowania w sąsiedniej parafii. Ktoś kilka miesięcy temu twierdził, że jeśli ja i Mateusz jesteśmy w jednej wspólnocie, to znaczy że naprawdę Duch Święty działa. Dla osób nas nie znających już wyjaśniam:
Ja - cicha, spokojna, zorganizowana w miarę, przejmuję się wieloma rzeczami itd
Mateusz - wulkan energii, wszystko na już, niczym się nie przejmuje, prawdziwy dynamit, głośny
Można powiedzieć same przeciwieństwa, jednak jak widać Duch Święty działa :D
Aby ten dynamit nie zapomniał o tym, kto jest jego świadkiem i miał jakąś pamiątkę po tym "normalnym" jak się wielu osobom wydaje wydarzeniu, otrzymał ode mnie książkę "Rozmowy o miłości" Michela Quoista + kilka zakładek z fajnymi hasłami o bożej miłości, itp. Oto kolejny dowód działania Ducha Świętego: gdy poszłam do księgarni aby zakupić jakiś prezent dla niego i nie mogłam nic znaleźć (pani w księgarni poleciła mi tylko jakieś standardowe książeczki na pamiątkę bierzmowania, które wcale mi się nie podobały) podeszła do mnie jakaś dziewczyna, która "podsłuchała" moją rozmowę i poleciła mi akurat tą książkę :D
Gdy trzymałam rękę na ramieniu Mateusza (w czasie samego obrzędu) i po powrocie do ławki czułam wielką radość, że to akurat ja mogłam być narzędziem w rękach Ducha Świętego :)
***********************************************************************************
Mój post był straszeni monotematyczny, ale cóż zrobić gdy 3 z 4 osób są z maja? :P
A jakie plany na czerwiec?
- Kurs Wychowawcy Kolonijnego (2-3.06);
- Przygotowywanie ołtarza na Boże Ciało, wspólnotowe;
- DOM - Diecezjalna Oaza Matka (spotkanie dla wszystkich animatorów Ruchu Światło-Życie z Archidiecezji, przed wakacjami),
- DDW - Diecezjalny Dzień Wspólnoty (spotkanie dla wszystkich członków Ruchu Światło-Życie + pierwsze spotkanie w grupach wyjazdowych na rekolekcje wakacyjne),
- dentysta :(;
- bardzo intensywna nauka do egzaminu z Historii Starożytnej (egzamin 26-28 czerwca),
- przygotowanie spotkań i wyjazd na rekolekcje (30 czerwca). Jadę na nie po raz pierwszy jako animator (osoba prowadząca małą grupę w Ruchu Światło-Życie, odpowiedzialna za jej formację i duchowy wzrost.).

W związku z tym wszystkim, proszę miejcie cierpliwość dla mnie, że nic nie pokazuję ani nie odzywam się. Obiecuję że po rekolekcjach nadrobię z nawiązką.
Proszę Was, również o modlitwę w mojej intencji: o dobre przygotowanie do egzaminu, zdanie go i owocne rekolekcje zwłaszcza dla osób, które będą w mojej grupie. Już teraz dziękuję i również obiecuję modlitwę :)

Radosnego Dnia Dziecka :D

niedziela, 27 maja 2012

Czara goryczy

Mieliście kiedyś wrażenie że czara goryczy waszego życia jest już na tyle pełna że wystarczy drobiazg (1 kropla) aby się wylała, a wy byście wybuchły z utrzymywania żalu. Ta kropla to nie musi być czyjaś śmierć ani nic poważnego (dla osób z zewnątrz). Często nawet najbliżsi nie zauważają  w tej jednej kropli nic wielkiego. Jednak dla Was ta kropla to jak gigantyczna fala, która zalewa cały Wasz świat i wywraca go do góry nogami.
Wczoraj wpadła do czary moja ostatnia kropla i gorycz się wylała. Była przemyślaną akcją Dolnego Działu Propagandy (zła), który w moim życiu wiele podsuwał mi świństw. Wczoraj była Wigilia Zesłania Ducha Świętego i w związku z tym moja wspólnota Ruchu Światło-Życie przygotowywała część czuwania (1 z Liturgii Godzin - Godzinę czytań). Miałam czytać 1 z czytań. Oczywiście jednak Dział Propagandy skutecznie odciągał od ostatecznego wyjścia na czuwanie. A to ktoś musiał głowę umyć, a to podsuwał myśli aby na nie nie iść. Walczył wszystkimi możliwymi sposobami. Gdy już wszystko było gotowe, postanowiłam zostawić mojej mamie miły liścik, gdyby się obudziła, gdzie idziemy z moją siostrą (co i jak) - to taka tradycja rodzinna. Gdy już wszystko było gotowe, poszłam do siostry aby się podpisała. I po jej podpisie wypadło mi moje ukochane pióro, które przestało pisać (czara się przelała).
Wiele osób postronnych powiedziałoby: "pióro jak pióro, kupisz sobie nowe" lub "To tylko przedmiot", "Nie histeryzuj, kupie ci nowe" itd. Jednak niewiele osób wie że był to prezent od bardzo wyjątkowej dla mnie osoby (mój ówczesny narzeczony), która dała mi go na bardzo wyjątkową rocznicę (1 rocznicę narzeczeństwa). Wiele osób może po rozstaniu, wywaliłoby wszystkie rzeczy jakie od niego otrzymało, przestało utrzymywać kontakty itd. Jednak ja, przywiązałam się bardzo do Niego i nie umiem wyrzucić go ostatecznie z mojego życia. Tak samo nie potrafię rozstać się z rzeczami, które od niego dostałam...
Zadziwiające, ile człowiek potrafi znieść. Gdzie jest granica jego wytrzymałości psychicznej? Najpierw w grudniu po długiej chorobie odszedł tata, później narzeczony stwierdził, że już nie chce być ze mną, po drodze aż do tej chwili jeszcze jakieś drobiażdżki, które wpadały mi do butów i uwierały na drodze życia,a nie było jak ich wyjąć... Czasem się zastanawiam, kiedy się to wszystko skończy?
Niektórzy mówią, że powinnam się cieszyć, bo ludzie na świecie mają większe problemy: susze, epidemie, brak domu, wojny w kraju. Jednak w tej chwili to wszystko wydaje mi się tak małe przy tym z czym ja się zmagam... Ktoś powie, że jestem egoistką, może ma rację, ale kiedyś trzeba się zająć i zmierzyć z własnym życiem, a nie tylko problemami świata...


Zaglądacie tu jeszcze czasem? Dajcie znać czy Was nie zanudzam...

piątek, 18 maja 2012

Wianuszek

Ot mały drobiazg dla koleżanki na panieński zrobiony w godzinę przed imprezą jakiś miesiąc temu. Projekt lekko na szybko i nie do końca idealny ale pomimo zamienników efekt według mnie całkiem udany. Ważne że koleżanka bardzo zaskoczona i zadowolona :)

niedziela, 6 maja 2012

Zagubiona

Znowu zniknęłam :( Przepraszam. Ale w moim życiu jest kompletny rozpad.
Najpierw w grudniu odszedł tata, później w marcu mój narzeczony postanowił się rozstać ze mną. Dodatkowo praca, dom, wspólnota i studia zżerały resztki moich sił.

Ostatecznie jednak postanowiłam walczyć o siebie.
Wczoraj był ostatni dzień w pracy na razie. Od dzisiaj mam dłuższą przerwę na naukę do egzaminu. Niby chcę się nauczyć i zdać go i mieć za sobą. Z drugiej strony jestem w mocnym dołku i nie wiem czego chcę.

Jeszcze do niedawna wszystko było poukładane, a przyszłość mimo choroby taty rysowała się w jasnych barwach. Skończyć studia, wyjść za mąż, mieć radosny dom i dzieci... Teraz jednak mam wrażenie że wszystko zniknęło, ja zostałam z niczym i wróciłam do punktu wyjścia....

Mam ochotę stąd zwiać i gdzieś odpocząć, gdzie nikt mnie nie zna. Poukładać sobie wszystko i spokojnie pouczyć się do egzaminu. Obecnie chyba jednak nie ma takiego miejsca gdzie chciałabym lub miałabym sama odwagę pojechać...

Czuje się taka samotna...

poniedziałek, 5 marca 2012

Przeprosiny

Chciałabym przeprosić wszystkich, którym do czegoś się zobowiązałam a nie wypełniłam oraz że się nie odzywałam tak długo.
Jedynym moim usprawiedliwieniem jest bardzo trudny czas jaki ostatnio mam. Ledwo jedna burza się uspokoiła, a już nadciągnęła następna i znowu człowiek musi się bronić rękami i nogami aby zostać na powierzchni.
Powoli przestaje mieć siłę do tego wszystkiego...