Swego czasu w Warszawie przy rotundzie można było zobaczyć rower w całości zaszydełkowany. Więcej zdjęć tego zjawiska na blogu: http://streetartpoland.blogspot.com/2012/01/agata-olek-w-warszawie.html
Dopiero niedawno będąc u mojej dentystki w poczekalni i przeglądając czerwcowy "Twój styl" natknęłam się na stronę, gdzie to "zjawisko" jest lepiej opisane. Wbrew pozorom to nie żaden dziwoląg, tylko praca pewnej artystki, która na codzień mieszka w Nowym Yorku, ale pochodzi z Polski. Nie wiem czy już o tym zjawisku słyszałyście lub się z nim spotkałyście. Mnie najbardziej spodobał się byk (symbol nowojorskiej giełdy) choć jak dla mnie za dużo na nim różu. Zdjęcie można zobaczyć tu. A co sądzicie o takiej twórczości? Czy można ją nazwać sztuką czy to tylko marnotrawienie włóczki? Czy to kicz czy sztuka przez wielkie s?
Dla osób bardziej zainteresowanych zamieszczam wywiad z Olek oraz tekst o jej twórczości.
Dzisiejsza moja wizyta u dentysty nie do końca była dobra, gdy znieczulenie przestało działać odezwały się zęby. Jest to jednak ból mechaniczny, więc mam nadzieję, że niedługo przejdzie...
Ofensywa starożytnej jednak dalej trwa, wczoraj przeczytałam 100 stron i skończyłam kolejną książkę. Mam nadzieję, że uda się utrzymać minimum taką prędkość czytania do egzaminu i zapamiętać wszystko, czego się dowiem z tylu mądrych książek....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie, aby wiedziała że byłeś :)