Kochani,
dawno mnie tu nie było, a wszystko przez sesję wrześniową... Uczyłam się wytrwale i wszystkie przedmioty na studiach, dzięki Bogu, zaliczone. Teraz mam czas do końca grudnia, aby się obronić (w praktyce czas na napisanie pracy = początek grudnia). Wiec znowu nie ma czasu za bardzo na nic. Jeżdżę tylko do bibliotek, zbieram materiały i na razie mam niecała 1 stronę... :(
Więc czas mnie goni i do świąt Bożego Narodzenia niewiele na drutach zrobię....
Ale w między czasie, dłubiąc z jakichś przerwach zrobiłam pierwszą w życiu czapkę - bez wzoru i wyszła mi stodoła (chyba muszę popracować nad kształtowaniem robótki):
Kolejną rzeczą jest szalik (w trakcie):
Taki prosty i nie za długi dla pewnego Pana :) Kolory są cudne i nawet aparat ich nie przekłamał :D
A na koniec sensacyjna wiadomość - moje włóczki miały przeprowadzkę i zamiast walać się po moim pokoju w torbach i być przekładane z miejsca na miejsce zafundowałam i odpowiedni pojemnik. Oczywiście w międzyczasie musiałam przejrzeć wszystkie moje skarby i oczywiście mój kot również..
Trochę się tego wszystkiego nazbierało, w ostatnim czasie... :D
Do usłyszenia niedługo...
I co? W kanapie te włóczki schowałaś?
OdpowiedzUsuńA do czapeczki wdziej gumkę! Nie spadnie!
:)
Ela
Miałam taki pomysł Elu, ale gdzieś musiała zmieścić się pościel... Więc ostatecznie zamieszkały w "koszu na pranie" - zdjęcia później...
OdpowiedzUsuń